niedziela, 5 października 2014

Rozdział 4.

Po powrocie do domu Esther zdjęła z siebie perukę i ciuchy, w których była, żeby założyć na siebie coś wygodniejszego i ładniejszego. Musiała jeszcze nauczyć się tekstu piosenki, którą napisał David. Poprosiła Margaret o zrobienie herbaty. Gdy ta ją przygotowała, dziewczyna poszła do ogrodu i zaczęła uczyć się na pamięć. Szło jej to dość mozolnie, choć miała całkowitą ciszę i nikt jej nie przeszkadzał. W międzyczasie przyszedł tylko ogrodnik Charles, który cichutko przycinał róże pod murem.Esther lubiła patrzeć, gdy  to robił. Widziała, że ogrodnictwo to jego wielka pasja i kocha to co robi. Zamienił pasję na pracę, podobnie jak ona. Jej kariera na początku wydaje się być dosyć prosta. Zaczynała od umieszczania w internecie swoich piosenek z amatorskimi teledyskami. Coraz więcej osób zaczęło się nią interesować, aż wreszcie jej obecny producent, David,  zaproponował współpracę.
Esther wstała z krzesła i weszła do domu. Anne siedziała w salonie i oglądała telewizję.
-Pójdziesz ze mną na zakupy? - zapytała młodsza z sióstr.
-To nie taki zły pomysł. - odparła starsza. - W sumie potrzebuję kilku nowych rzeczy.
-W takim razie idę się przygotować, zaraz tutaj będę. - Ann wyłączyła telewizor i pobiegła na górę po krętych schodach. Esther poszła w jej ślady. Założyła swoją ulubioną, niebieską sukienkę, bardzo lekką, przewiewną, sięgającą do kolan, białe baleriny i torebkę w tym samym kolorze. Gdy Ann zeszła na dół, wyszły z willi i skierowały się do najbliższego centrum handlowego. Esther skierowała się do sklepu odzieżowego, a Ann - do obuwniczego. Starsza z sióstr długo buszowała między półkami, lecz nie mogła znaleźć nic dla siebie. W pewnej chwili w oczy rzuciła jej się czerwona koszula w czarną kratę, ozdobiona błyszczącymi dodatkami. Bez wahania wzięła wieszak i poszła do przymierzalni. Była za duża. Poszukała mniejszego rozmiaru i znów przymierzała. Okazała się być dobra. Zostawiła czterdzieści dolarów w kasie i poszła szukać siostry. Chodzenie po tym całkiem sporym sklepie trochę ją zmęczyło. Usiadła w kawiarence i rozglądała się za Anne. Po chwili ta pojawiła się na widoku. Esther przeraziła się, widząc, że obok siostry idzie... James. Odwróciła szybko głowę i nie patrzyła w tamtą stronę.  Serce stanęło jej w gardle. Z jej planu mogło nic nie wyjść, gdyby siostra się wygadała lub James ją zobaczył. Znów straciła nadzieję na choćby chwilę normalnego życia. Bycie sławną jest super, ale są momenty, gdzie każdy chciałby mieć odrobinę prywatności. Gdy Ann zakończyła rozmowę, usiadła przy stoliku obok swojej siostry.
-Wyglądasz trochę blado... - stwierdziła młodsza.
-Ty wiesz z kim rozmawiałaś? - zapytała Esther.
-Tak konkretnie to nie, ale dał mi swój numer...
-To był JAMES. Ten James. Mam nadzieję, że nic mu nie powiedziałaś? - podeszła do nich kelnerka wręczając kartę z deserami.
-No nie, nawet nie wiedziałam, że to on. Ale Esther, zdecyduj się, czy na prawdę musisz go oszukiwać.  On nie jest niczemu winien, a ty go tak perfidnie okłamujesz!
-Już ci powiedziałam, że nic mu nie będzie. Jak mu kiedyś wyjawię, to będzie oczarowany, że ma taką znajomą, i na pewno pofocha się chwilę i mu przejdzie.
-Jesteś zbyt pewna siebie. Myślisz, że jak jesteś gwiazdą, to możesz być nietykalna... Musisz zmienić tok myślenia. Zniszczysz ludziom życie, kochana.
-Zobaczymy, kto ma rację. Wracamy do domu? Zrobiło się późno. - stwierdziła Esther.
-Ok. - Dziewczyny udały się do samochodu i pojechały do domu, gdzie czekała na nie kolacja.

***

Ale ona jest niedobra! Już miesiąc nie dodaje rozdziałów! CZEMU?! CZEMU?! 
Po prostu... sobie zapomniałam. Takie denne wytłumaczenie, ale zawsze mam zawalone środy i tak jakoś wychodzi. Od rana do wieczora nie ma mnie w domu i nie mam jak publikować :/ Coś z tym zrobimy. W rozdziale znów nic się nie dzieje, ale to się powinno zmienić :) 
JR 

środa, 3 września 2014

Rozdział 3.

Następnego dnia Esther wstała o godzinie ósmej trzydzieści. Zeszła w piżamie na dół, gdzie kucharka Margaret przygotowywała śniadanie. Po kolei zanosiła na stół różne wędliny, warzywa, herbatę i dodatki. Po chwili na dole pojawiła się Anne.
-I co z tym twoim Jamesem? - zapytała siadając przy stole.
-Angel jest dzisiaj umówiona na spotkanie o dwunastej. Jakiś problem? - zabrała ze stołu chleb i posmarowała sobie masłem, aby przygotować kanapkę.
-Będziesz tego żałować. - westchnęła młodsza z sióstr i przygotowała sobie śniadanie. Dziewczyny zjadły je w dobrych humorach. Potem udały się do swoich pokoi. Esther poszukała swojej blond peruki, która od dawna nie była jej potrzebna. Spięła swoje brązowe włosy, aby żaden nie wystawał i założyła perukę. Potem poszukała ciuchów, które  nie wskazywały, że są drogie i kupione w markowym sklepie. To jednak okazało się być trudnym zadaniem. W końcu z samego dna swojej szafy Esther wygrzebała czerwony T-shirt z nadrukami i jeansowe szorty. Stwierdziła, że nie będzie robiła sobie makijażu, aby nikt jej nie poznał. Jedynie zrobiła sobie na twarzy sztuczną bliznę, która zmieniła jej wygląd i miała prawie stuprocentową pewność, że nikt nie pozna, że to Esther Gonzales idzie ulicą.
Gdy wybiła godzina dziesiąta trzydzieści, piosenkarka już jako Angelica Adams wyszła z domu. Nie chciała jechać samochodem, bo Maslow mógł domyślać się, że skądś musiała mieć pieniądze, chodź przedstawiła mu, że willę kupili jej rodzice. Punktualnie na dwunastą weszła do kawiarenki, gdzie wczoraj się spotkali. Po otwarciu drzwi uderzył ją bardzo przyjemny chłód. Była delikatnie zmęczona marszem w pełnym słońcu i marzyła tylko o zimnym deserze. Podeszła do stolika, gdzie siedział James. Ten powitał ją jak prawdziwy dżentelmen. Odsunął jej krzesło, aby mogła wygodnie usiąść i zawołał kelnera. Esther, a właściwie Angel zamówiła deser lodowy, a James kawę z kawałkiem ciasta.
-Jak ci się podoba w LA? - zapytała dziewczyna.
-To jest świetne miasto. Nadal nie dochodzi do mnie, że tu życie toczy się całkiem inaczej, niż dotychczas.
-To jak wyglądało twoje życie wcześniej?
-No cóż... mieszkałem z rodzicami na wsi, pracowałem w ich gospodarstwie. Codziennie musiałem wstawać wcześnie rano do pracy, żeby wydoić krowę czy wyprowadzić ją na pastwisko. Nie lubiłem tego. Zawsze chciałem wyjechać do wielkiego miasta i zacząć życie jak bóg, ale nie było mi to dane. Nie miałem prawa sprzeciwiać się woli ojca, ale teraz mi się to udało i jestem szczęśliwy. Mam zamiar założyć własny biznes i żyć jak król. - zakończył swoją opowieść, gdy przyszedł kelner z ich zamówieniami. - A ciebie co tu sprowadziło?
-No cóż... Chciałam się uwolnić od rodziców. - Żadna inna historyjka nie przychodziła jej do głowy. - Liczę, że tutaj będę mogła coś osiągnąć.
-Widzisz... coś nas chyba łączy. - upił łyk swojej kawy. - Widziałem niedaleko jakiś klub. Może chciałabyś pójść jutro, zabawić się trochę?
-Wiesz... - chwilkę się zamyśliła. - W sumie to możemy zaszaleć. - Esther chciała skorzystać z okazji i wreszcie móc się zabawić bez ograniczeń, gdzie nikt nie kontrolował jej każdego ruchu.
-To w takim razie przyjdę jutro o 21. Gdzie mieszkasz? - zapytał. Dziewczyna podała mu adres. - Muszę iść. Do zobaczenia jutro. - Jak wczoraj pocałował jej rękę i wyszedł, wcześniej płacąc za rachunek.

***
 Słabiutko wypadł ostatni post... Tylko trzy komentarze? Pod pierwszym rozdziałem było pięć :/ Rozdział jak zwykle krótki, ale musicie się przyzwyczaić :) Poznaliśmy już Jamesa, znamy jego przeszłość :D TAK, ON JEST Z KANSAS! Zawsze chciałam zobaczyć Jamesa w roli takiego trochę-wieśniaka i mam okazję :) 
Do następnego! 

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 2.


Esther pomyślała, że mogłaby podawać się przy nim za kogoś innego, trochę zmienić swój wygląd i być zupełnie kimś innym, żeby chociaż na chwilę móc odpocząć od sławy i ludzi śledzących ją na każdym kroku.
-Nazywam się Angelica, przyjechałam tutaj z Anglii kilka dni temu i praktycznie nikogo nie znam. Mam dużą willę, rodziców było na to stać. A ty, gdzie mieszkasz, James? - upiła łyk napoju.
-No cóż, na razie wynajmuję niewielkie mieszkanie, bo nie stać mnie na nic dużego, ale w miarę rozwoju mojego biznesu, myślę, że też zamieszkam w jakiejś dużej willi. Jeżeli chciałabyś, to możemy się kiedyś spotkać. - wręczył jej kartkę z numerem telefonu. - Ja muszę iść. Do zobaczenia. - pocałował delikatnie jej dłoń i wyszedł z kawiarni. Esther była bardzo zaskoczona tym spotkaniem. Wiedziała, że w Stanach jest bardzo popularną i rozpoznawalną piosenkarką, ale nie spotkała się jeszcze, żeby nikt nie miał pojęcia, kim naprawdę jest.
Po kilku minutach wyszła z kawiarni, udała się do samochodu i pojechała do domu, gdzie czekała na nią Anne.
-Czemu tak długo cię nie było? - zapytała. - Próba miała trwać do szesnastej trzydzieści, a jest już prawie siedemnasta trzydzieści. Mówiłaś rano, że od razu wrócisz do domu.
-Plany się zmieniły. - odparła starsza z sióstr. - Poszłam do kawiarni, żeby po prostu napić się kawy. - dziewczyna zdjęła buty i weszła do salonu. - Od dzisiaj nazywam się Angelica Adams i mam blond włosy.
-Coś ci odbiło? Nie piłaś przypadkiem czegoś z procentami? - Anne spojrzała na siostrę niczym na wariatkę.
-Mówię serio. Poznałam niejakiego Jamesa, który nie ma pojęcia  z kim rozmawiał i po prostu do mnie zarywał. Gdybym przestała być sobą, chociaż na chwilę, mogła  zakładać blond perukę i bez żadnych obaw wychodzić na miasto, czułabym się wspaniale! Czy nie uważasz, że to dobry pomysł? James nie jest bogatym facetem, przyjechał z Kansas, nie stać go na jakiś apartament. Skorzystam sobie z tego, że nie jest żadną ważną osobowością i odpocznę od sławy. - Esther usiadła na kanapie i włączyła wielki telewizor. Na ekranie ukazała się pogodynka przedstawiająca prognozę na najbliższe dni. Miało być coraz goręcej, w najgorętszych godzinach nawet 39 stopni.
-Rób co chcesz. Nie uważam, że to byłby dobry pomysł, oszukiwać niewinnego faceta. Wychodzę do przyjaciółki, będę wieczorem. - Anne wyszła zostawiając Esther jedynie z kucharką i sprzątaczką. Żeby nie nudziło jej się do czasu powrotu siostry, wyciągnęła telefon z kieszeni i zaprosiła do siebie swoją najlepszą przyjaciółkę - Laurę. Dziewczyna pojawiła się w drzwiach po trzydziestu minutach. Esther powitała ją ciepło i zaprosiła na taras, gdzie znajdował się duży basen i jaccuzzi. Obie założyły bikini i po chwili siedziały w wodzie z zimnymi napojami w rękach.
-Muszę ci coś opowiedzieć. - zaczęła Esther, nasuwając na oczy czarne okulary marki Ray-Ban. - Spotkałam dzisiaj w kawiarni pewnego faceta. Przystojny, może nie zamożny, ale to na razie nie jest ważne. Śmieszne jest to, że nie słyszał nigdy o mnie. Nie miał pojęcia kim jestem. Wziął mnie za zwykłą dziewczynę, która mieszka w Los Angeles od kilku dni. Od teraz nazywam się Angelica Adams, i on będzie myślał, że przefarbowałam się na blond, a ja będę sobie nosić perukę i mieć spokój od paparazzich przynajmniej wtedy. Co nie, że jestem genialna?
-Wiesz, pomysł jest ogólnie dobry, ale uważam, że nie powinnaś wysługiwać się tym gościem. On nie jest niczemu winien, a tak to będzie miał uraz do końca życia. - dziewczyna odchyliła głowę w kierunku słońca.
-Nic mu nie będzie! Powiem mu w odpowiedniej chwili, kim na prawdę jestem. Nie powinien się na mnie obrażać. Z resztą, skoro przyjechał z Kansas, to pewnie zwykły wieśniak. Tacy szybko zapominają. - w oczach przyjaciółki, Esther wydawała się być zbyt pewna siebie.
-To jest twoja decyzja, tylko żebyś później nie żałowała. - Laura próbowała przekonać przyjaciółkę, żeby zmieniła zdanie. - A co, jeżeli w tym czasie on poczuje do ciebie coś więcej? Nie myślałaś o tym? Ty masz serce prawie z lodu i rzadko obchodzą cię uczucia obcych ludzi, ale pomyśl, że na prawdę możesz go tym skrzywdzić. Może to wrażliwy facet?
-Już powiedziałam, to jego problem. A jeżeli się we mnie zakocha, to jeszcze lepiej. Mówię ci, to będzie fantastyczne. Zadzwonię do niego nawet teraz. - Esther wygrzebała się z jaccuzzi i poszła do salonu po telefon. Wybrała numer do Maslowa. Po kilku sygnałach mężczyzna odebrał:
-Halo? - usłyszała jego głos w telefonie.
-Cześć James, tu Angelica. - mówiła słodkim głosem. - Mam jutro wolne i pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać, co ty na to?
-Bardzo chętnie. Mam przerwę w pracy o dwunastej, może wtedy, w tej kawiarni, gdzie dziś się spotkaliśmy? - po jego głosie wyczuła, że się uśmiecha.
-No jasne. Będę tam czekać. Tylko nie zdziw się, jeżeli zobaczysz blondynkę zamiast mnie. Kupiłam dzisiaj farbę i mam zamiar z niej skorzystać.
-Nie przeszkadza. Na pewno będziesz cudownie wyglądać. To jutro o dwunastej, do zobaczenia. - James zakończył połączenie, a Esther wróciła do przyjaciółki.
-Wreszcie będę mogła odpocząć. - powiedziała do Leny i znów usiadła w wodzie.  

***
I jak wam się podoba rozdział? Bardzo mało się dzieje, ale początki są zawsze trudne. Gratulacje dla Rusherki, która mnie przejrzała :) W zasadzie nie mam nic więcej do powiedzenia, jedynie proszę o komentarze, które na prawdę są motywujące do pisania. Do zobaczenia za tydzień! :) 

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 1.

         *Zanim zaczniesz czytać, zapoznaj się z bohaterami! :) KLIK  *  


,,Esther Gonzales. Fenomen dzisiejszych czasów, wspaniała piosenkarka, znana w całej Ameryce i nie tylko.". Dziewczyna zamknęła kolorowe czasopismo, na którego okładce gościła jej twarz. Ułożyła się wygodniej na kanapie w swojej willi i pozwoliła sobie na chwilę relaksu. Wzięła do ręki zimnego drinka i rozkoszowała się chwilą wolności, gdzie żaden paparazzi nie śledził jej każdego ruchu. Trwała w bezruchu przez dłuższą chwilę, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i do środka wparowała siostra Esther, Anne. Dziewczyny były bardzo do siebie podobne, często wręcz mylone ze sobą na ulicy. Ann obładowana zakupami, wracająca prosto z centrum handlowego, nie wyglądała na zadowoloną. 
-Co się stało, Ann? - zapytała Esther, śledząc wzrokiem swoją młodszą siostrę, która nabuzowana krążyła po kuchni. 
-Twoi fani się stali. - odparła sucho. - Denerwują mnie coraz bardziej. Nie mam nawet chwili wytchnienia, nawet jeżeli nie jestem tobą. Cały czas chcą zdjęć, twoich podpisów, a gdy zatrzymam się choćby na chwilkę, to zaraz obok jest mnóstwo ludzi i nie mam jak się ruszyć! - dziewczyna wypiła szklankę wody i odłożyła ją na miejsce. - Dobrze, że nie mieszkamy gdzieś w centrum, bo nie miałybyśmy życia. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie nie śledził. - Zaczęła rozkładać wszystkie zakupy w lodówce i szafkach. Co prawda ta praca należała do kucharki, ale Anne nie lubiła, gdy ktoś ją wyręczał. Gdy skończyła, udała się na górę do swojego pokoju i włączyła telewizor. Esther znów mogła odpocząć, ale wiedziała, że nie potrwa to długo, bo za niecałe dwie godziny będzie musiała jechać do studia, aby pracować nad płytą,  której premierę przewiduje się za dwa miesiące.  Piosenkarka chciała, aby konkretna data ukazania się krążka nie była znana słuchaczom, ale żeby była to mała niespodzianka.
Gdy pół godziny minęło, dziewczyna wstała i poszła się przygotować. Ubrała lekką, przewiewną sukienkę beżowego koloru, do której dołączyła  czerwony pasek i wysokie szpilki. W takim zestawie udała się do garażu, gdzie stał jej samochód, niedawno zakupiony Mitsubishi ASX. Wsiadła do środka i wyjechała z posiadłości, kierując się do studia. Świeciło słońce, ale daleko nad horyzontem ukazywały się chmury zwiastujące deszcz. Esther dojechała do studia i wjechała windą na 17 piętro. Gdy tylko drzwi się otworzyły, naskoczył na nią tłum paparazzich, lecz czarnoskóry ochroniarz szybko zrobił jej przejście, a ta zniknęła za szklanymi drzwiami. Udała się do studia, gdzie czekał na nią menager.
-Witaj, Esther. - powitał ją, wstając z obrotowego krzesła. - Dzisiaj mamy trochę pracy, bo Musimy nagrać jedną piosenkę, a drugą napisałem i chciałem, żebyś się z nią zapoznała. To jak, od czego chcesz zacząć?
-Może najpierw nagrajmy to, co musimy, a potem zajmiemy się tą nową piosenką. - weszła do małego, oszklonego pomieszczenia, stanęła przed mikrofonem i założyła na uszy słuchawki.
-Dobra, teraz dajesz z siebie wszystko, masz to "Whenever" zaśpiewać najlepiej, najgłośniej, jak potrafisz. Gotowa? - dziewczyna tylko uniosła kciuki w górę i przystąpiła do śpiewania. Podkład zagrany na fortepianie idealnie współgrał z jej głosem. Powtórzyli kilka razy nagranie, a potem zostawili je specjalistom, aby ulepszyli podkład.
-To jest tekst. - wręczył jej kartkę. Rzuciła okiem na tytuł. "Selected, but hidden". Brzmiał ciekawie. Menager usiadł przy pianinie i zaśpiewał cały utwór.
-Zmieniłabym trochę melodię, ta mi się nie podoba. - Zanuciła kawałek. - Tak byłoby lepiej.
-Ok. To w takim razie naucz się tego na pamięć, widzimy się po jutrze. - Mężczyzna pożegnał ją i po dwóch godzinach dziewczyna mogła opuścić studio. Zegar wskazywał dokładnie 16;30, gdy wychodziła z budynku. Esther była zmęczona i postanowiła, że napije się kawy w pobliskiej kawiarence. Weszła do budynku, gdzie nie było dużo ludzi, ale i tak wzbudziła sensację.  Podeszła do niej mała dziewczynka, prosząc o autograf i zdjęcie. Gdy piosenkarka mogła w spokoju złożyć zamówienie, udała się do stolika i wyciągnęła telefon z torebki. Przeglądnęła maile, które nadeszły w ostatnim czasie. Oprócz różnych reklam i krótkich informacji od producentów, nie było prawie nic, gdy trafiła na ofertę wystąpienia w reklamie znanej marki odzieżowej. Przesłała konkretne dane swojemu menagerowi licząc, że nie ma przeciwwskazań, aby tam się pokazała. Bardzo lubiła ubierać się w tych sklepach.
Po kilku minutach kelner z uśmiechem podał jej mrożoną kawę. Esther zaczęła powoli ją sączyć przyglądając się ruchliwemu Los Angeles. Dziewczyna w pewnym momencie jednak bardzo się zaskoczyła, gdy na miejscu przy jej stoliku pojawił się przystojny mężczyzna, na oko w jej wieku.
-Cześć. - powitał ją. Spodziewała się, że to kolejny fan, który chce zrobić sobie z nią zdjęcie. - Co taka piękna kobieta jak ty, robi w takim miejscu?
-Czy ty mnie podrywasz? - zapytała.
-W pewnym sensie...
-To chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, z kim rozmawiasz...
-Jesteś zwykłą, piękną dziewczyną, która wpadła mi w oko, nic więcej, piękna. - ukazał szereg białych zębów w pięknym uśmiechu.
-A ty kim niby jesteś, że tak po prostu ze mną rozmawiasz?
-Nazywam się James Maslow. Przyjechałem tutaj z Kansas, żeby zacząć nowe życie. A ty jak się tu znalazłaś? - Wtedy do głowy Esther przyszedł genialny pomysł...

*Oto pierwszy rozdział. Nie będą one zbyt długie, mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Kim jest James? Jaki plan przyszedł do głowy Esther? To już za tydzień w środę :) * 


Obserwatorzy